Efekt Diderota-dlaczego kupujemy i wydajemy za dużo?

Jeżeli zdarzyło ci się kupić więcej, niż planowałeś, to nie przejmuj się. To zdarza się każdemu. Jeśli regularnie kupujesz więcej, niż potrzebujesz, to również nie masz powodów do zmartwień. To nie jest żaden sposób na odreagowanie, ani też żadna ułomność. To efekt Diderota, czyli przypadłość, którą da się logicznie wytłumaczyć. Niełatwo dziś być przykładnym konsumentem. Takim, który wchodzi do sklepu i kupuje wyłącznie to, po co przyszedł. Codziennie jesteśmy atakowani reklamami, informacjami, promocjami i agresywnym marketingiem, który sprawia, że produkty robią się atrakcyjne. Dodatkowo stymuluje się naszymi zmysłami i emocjami, po to, by łatwiej było przekonać nas do zakupu. Jak się przed tym bronić?

Co to jest efekt Diderota?

Termin ten wziął swój początek w roku 1988, pomimo że jego bohater-Denis Diderot, żył dawno temu, bo w XVIII wieku. Zapoczątkował go Grant McCracken (filozof, antropolog), który zajmował się badaniem konsumpcjonizmu. W swoich pracach natknął się na esej Diderota „Żale nad moim starym szlafrokiem”, który opisywał żywot bohatera pod kątem ekonomicznym. Francuz przez całe życie był biedny. Mając 52 lata, dostał od carycy Katarzyny Wielkiej II, ogromną sumę pieniędzy – 50.000 franków. Pieniądze te były przedmiotem sprzedaży ogromnej biblioteki. Diderot posiadał cenną kolekcję książek, z racji tego, że był filozofem, pisarzem, krytykiem literackim oraz mecenasem sztuki i encyklopedystą. Caryca zakupiła cały zbiór, ustanawiając jego poprzedniego właściciela dożywotnim opiekunem jej nowej biblioteki. Esej o szlafroku to przemyślenia autora, na temat jego ubóstwa.

Mój stary szlafrok stanowił jedno z otaczającymi mnie gratami. Z krytym słomą krzesłem, drewnianym stołem, wyszywaną tkaniną, sosnową deską, podtrzymującą kilka książek, z kilku zakopconymi sztychami bez ram, przyczepionymi na rogach do tejże tkaniny, pomiędzy tymi sztychami kilka zawieszonych gipsów tworzyło wraz z moim starym szlafrokiem najbardziej harmonijny obraz ubóstwa”.

Diderot w żaden sposób nie umiał wykorzystać swojej szansy, aby zmienić status ekonomiczny na lepszy. Pieniądze ze sprzedaży rozeszły się bardzo szybko. Najpierw wymienił swój stary szlafrok na nowy. Potem stare krzesła na drogie, skórzane fotele. Chodniki na dywany sprowadzone z Damaszku. Nabył lustra, rzeźby, obrazy, a także bardzo drogi zegar. I tak dążąc do spójności i harmonii otoczenia, roztrwoniwszy całą gotówkę, znów stał się biedny.

Jak to wygląda w praktyce?

Jeśli wpadasz w spiralę zakupową, oznacza to, że dążysz do poczucia estetyki i wizualnej zgodności. Kupujesz jedną rzecz, ale wiesz, że aby ona tworzyła całość i spójność, potrzebujesz też kolejnych produktów. Jesienny płaszcz nie wystarczy. Do tego potrzebna jest nowa czapka i szalik. Buty i torebka w odpowiednim kolorze też by się przydały. Łączysz więc te produkty w swojej głowie i z tym obrazem idziesz kupić płaszcz, a wychodzisz z kilkoma dodatkowymi rzeczami. Pomimo że wydałaś dużo więcej, niż planowałaś, twój zakup jest zgodny z obrazem, jaki powstał w twojej głowie. To właśnie jest efekt Diderota.

Jak bronić się przed nadprogramowym kupowaniem?

Musisz uważać na to, jak gospodarujesz swoimi pieniędzmi. Spójność i harmonia to jedno, a zasoby finansowe, którymi dysponujesz, to drugi, ważniejszy aspekt. Co więc robić, aby nie ulegać temu zjawisku?

Rób listę zakupów. Musisz wcześniej dobrze przemyśleć, jaki zakup jest dla ciebie priorytetem. Zapisz na kartce rzeczy tylko niezbędne. To twój plan zakupowy, z którym idziesz do sklepu. Trzymasz się go i nie ulegasz pokusom. Takie planowanie pomaga zmniejszyć liczbę produktów, które faktycznie nabywamy.
Jedz przed wyjściem na zakupy. Pusty żołądek i uczucie głodu zniewalają najbardziej. To instynkty, z nimi nie wygrasz. Jeśli podczas zakupów jesteśmy bardzo głodni, to możesz być pewien, że do koszyka wrzucisz znacznie więcej produktów, niż potrzebujesz.
Zostaw dzieci w domu. Jeśli nasza pociecha upatrzy sobie jakąś zabawkę, to przecież nie odmówisz? Takie emocje podczas procesu zakupowego nie pomagają. Staraj się wychodzić więc na zakupy bez dzieci. Będziesz miał gwarancję, że w twoim koszyku nie znajdzie się nic dodatkowego.
Płać gotówką. Płatności kartą nie bolą tak, jak wydawanie gotówki. Najnowsze badania wykazują, że płacąc gotówką, wydajemy od 25 do 35 procent mniej, niż przy płatnościach bezgotówkowych. To, co jest namacalne, cenimy bardziej. Dwa razy zastanawiamy się nad tym, czy warto coś kupić, czy nie, jeśli płacimy gotówką.
Inwestuj w jakość. Zanim kupisz kolejną pralkę, zbierz informacje o tym, która rokuje na to, by dłużej ci posłużyć. Czasem lepiej jest dopłacić 200 zł więcej i cieszyć się produktem dłużej, niż wymieniać go co chwilę. Przeanalizuj, który egzemplarz lub która marka bardziej ci się opłaci. Szukaj opinii w internecie, popytaj znajomych, sięgaj rad ekspertów. Dobrze przygotuj się do kupna rzeczy drogich: domów, samochodów, sprzętów elektronicznych. Sam stań się ekspertem.
Odkładaj dodatkowe pieniądze. Większość z nas, kiedy dostanie premię albo podwyżkę w pracy, wydaje więcej. Nie musi tak być. Postaraj zmieścić się w planie finansowym, którym dysponowałeś do tej pory, a extra pieniądze odkładać. To już mały krok to tego, by tworzyć jakąkolwiek poduszkę finansową.
Ustalaj budżet. Nie tylko miesięczny, ale też ten zakupowy. Ustal, ile możesz wydać na jedzenie, ubrania, zdrowie i przyjemności. Jeśli szukasz butów do 200 zł, nie kupuj tych za 400 zł. Bądź stanowczy i zdyscyplinowany. Załóż sobie niewielką kwotę na tak zwane spontaniczne zakupy. Dzięki temu łatwiej będzie ci trzymać się ustalonych zasad.
Rób przegląd tego, co masz. Jeśli w twoje szafie są ubrania, których już nie nosisz, sprzedaj. Zanim kupisz nowe meble do salonu, postaraj się najpierw coś zrobić ze starymi. Możliwości masz dużo: OLX, Allegro, Vinted, grupy na Facebooku. Wymieniaj rzeczy niepasujące do twojej garderoby na inne, w gronie przyjaciółek, sióstr i koleżanek.
Powstrzymuj się od wycieczek do galerii. Zawsze jest tak, że każde wyjście z domu nas kosztuje. Praktycznie, kiedy zamkniesz za sobą drzwi, twój licznik zakupowej spirali już zaczyna się kręcić. Dojazd samochodem jest kosztem. Każde zwiedzanie sklepów zawsze kończy się kupnem nadprogramowej rzeczy.
Bądź rozsądny. Zawsze pomyśl tuż przed kupnem produktu, czy naprawdę go potrzebujesz. Pamiętaj o tym, że rzeczy nie określą tego, kim jesteś. Nie goń za trendami, nie staraj się nikomu przypodobać. Bądź sobą. Nie ulegaj presji otoczenia. Oszczędzaj pieniądze.

Powszechny konsumpcjonizm to zmora współczesnego świata. Budzimy się powoli. Coraz bardziej jesteśmy świadomi jako konsumenci. Już wiemy, że kiedy jesteśmy w drogerii, to zniewalający zapach ma nas pobudzić do kupna perfum, a muzyka rozluźnić i przekonać do zakupu. Wciąż potrzebujemy edukacji i samopoznania. Umiejętności odróżnienia prawdziwych, głębokich potrzeb od tych, które nam marketingowo wmówiono. Niepotrzebne zakupy zawsze rujnują nasze finanse. Nie czynią też nas szczęśliwymi. Bądź więc czujny.